Niezły cyrk na tym jarmarku!5 minut lektury

Niezły cyrk na tym jarmarku!5 minut lektury

 

Podczas jarmarku świętego Dominika w Gdańsku można było doświadczyć wszelkich cudowności. W XIX wieku do szerokiego wachlarza rozrywek doszła jeszcze jedna – występy cyrkowe.


Nadszedł czas jarmarku świętego Dominika.

Ulice wypełniły się zagmatwaną symfonią dźwięków i zapachów. Codzienny miejski smród był spotęgowany kilkukrotnie. W powietrzu łączyły się ze sobą pokrzykiwania kupców, szum prowadzonych rozmów i porykiwania zwierząt hodowlanych.

Przestrzeń między budynkami była wypełniona pulsującą, ludzką masą, w której znalazło się miejsce dla mieszczan, poirytowanych zgiełkiem szlachciców z podgolonymi czuprynami i obowiązkowymi wąsami, żydowskich faktorów wysyłanych przez magnatów, przerażonych chłopów i wszelkiej maści podróżników, awanturników oraz poszukiwaczy przygód. Tak jakby w magiczny sposób melodia wybijana uroczyście 5 sierpnia w kościele Mariackim, zmniejszała całą Rzeczpospolitą i wtłaczała ją do formy Gdańska.

Gdański jarmark świętego Dominika na początku XX wieku. Źródło: Fotopolska

Podczas trwania jarmarku św. Dominika, serce miasta znajdowało się na Targu Węglowym. Tutaj kłębiono się pomiędzy budami i straganami, a ludzie targowali się w dziesiątkach języków pochylając się nad wyrobami lokalnego i obcego rzemiosła. Tutaj można było kupić najlepsze meble, skrzynie, naczynia, beczki, powrozy. Dbający o modę mogli zaopatrzyć się w nowe ubrania, wyroby skórzane oraz kapelusze. Spragnieni ostrzejszych wrażeń mogli zaopatrzyć się w noże oraz gwoździe.

Ręce zacierali również piekarze, ciastkarze oraz browarnicy. Wypieki demokratycznie znikały w brzuchach wygłodniałych kupców i nabywców, zapijane prawdziwym morzem dobrego, jopejskiego piwa. Ci, którzy byli spragnieni dalszych zabaw i hulanek, sięgali po gdańskie wódki i miody, przywiezione z głębi kraju. 

Pocztówka z gdańskiego jarmarku świętego Dominika, ok 1900 r. Źródło: gedanopedia.pl

Jarmark miał też swoją inną stronę. Tutaj, w miejscu gdzie łączyła się Północ z Południem, zaś Wschód mieszał się Zachodem, łatwiej było o ferment myśli. Nie dość że Gdańsk był prężnie działającym ośrodkiem drukarstwa, to można było tutaj kupić wiele ksiąg, przypływających na pokładach statków z Anglii, Niderlandów czy Francji. Łatwiej było dowiedzieć się, co słychać w szerokim świecie – wystarczyło przejść się do tętniącego życiem i pracą portu, lub do jednej z licznych gospód. Najbardziej zamożni po nowinki ruszali wprost do Dworu Artusa, gdzie podczas jarmarku dzień i noc mieszały się ze sobą tak, że trudno było stwierdzić które jest którym.

Cyrk – globalny fenomen

Współczesny cyrk narodził się w drugiej połowie XVIII wieku w Anglii. Niezwykle zdolny kawalerzysta, Philip Astley, po odejściu z brytyjskiej armii postanowił wykorzystać swoje umiejętności w prywatnym przedsięwzięciu. W Londynie pokazywał swoje umiejętności na specjalnie do tego przygotowanej, owalnej arenie, którą nazwał cyrkiem (ang. circus, co w łacinie oznacza okrąg).

Szybko jednak Astley musiał urozmaicić występy konne. W cyrku występowali również akrobaci, żonglerzy, a publiczność była dodatkowo zabawiana przez klaunów. Cyrk Astleya szybko zdobył wielką popularność, zaś Anglik otworzył filię w Paryżu.

Szybko pojawili się naśladowcy, chcący powtórzyć sukces Astleya. Kolejne grupy ruszały w tournée po Europie, docierając nawet do dalekiej Rosji. Wkrótce pierwsi cyrkowcy ruszyli do Ameryk oraz do krajów Dalekiego Wschodu. Karierę cyrkowców podjęli również liczni Niemcy oraz Włosi, niekiedy tworząc prawdziwe cyrkowe dynastie.

 

Cyrk Krembsera w Gdańsku

Gdańsk. Cyrk Krembsera daje obecnie przedstawienia w Bydgoszczy i przybędzie dotąd na Dominik.

Krótkie ogłoszenie takiej treści pojawiło się w czasopiśmie “Pielgrzym” w sierpniu 1883 roku. Upadek Rzeczypospolitej, epoka napoleońskiej republiki siostrzanej i ostateczne usadowienie się państwa pruskiego nie zakończyło prastarej tradycji organizowania jarmarków świętego Dominika. Odbywał się on głównie w rejonie Targu Węglowego. Całe wydarzenie obwieszczał dźwięk instrumentów i bicie w kościele dzwony. W drugiej połowie XIX wieku jarmark był miejscem i czasem zażywania wszelkiego rodzaju rozrywek: oglądania spektakli, brania udziału w przeróżnych grach i oglądaniu występów gimnastycznych oraz komediowych. Na jarmark przybywali również cyrkowcy – w tym August Krembser. 

 

Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera. Źródło: ircus-collection.blogspot.com/

Jednak nie wszyscy byli zadowoleni z wizyt cyrku Krembsera. W 1881 roku w piśmie “Krakowianin” pojawiła się relacja z występów tej grupy:

Buta linoskoków. Wiadomo, że rozporządzeniem Rady miejskiej, została jazda konno i wozami w obrębie spacerów góry zamkowej wzbronioną. Na głównych wstępach zakaz ten uwidoczniają tablice z napisami, a służba dozorująca przestrzega porządku. Mimo to pozwolił sobie August Krembser, właściciel bawiącego tu cyrku, w ubiegłą niedzielę przed południem wjechać aż po przed restauracyą końmi i wózkiem pomiędzy bawiących się tam gości, co pomiędzy bawiącemu się tamże dziećmi niezmierny przestrach i popłoch wywołało (…). Oświadczył z butą właściwą tego rodzaju intruzom: “mir hat niemand was zu befehlen” (“nikt nie może mi rozkazywać” – przyp. Gedanarium) i grożąc batogiem na wszystkie strony, ruszył pomiędzy gości, objeżdżając całą górę zamkową do koła aż do bramy zielonej (…). Nie wchodząc już w to, że taki linoskok uzyskał szczególny protektorat Świetnego Magistratu i przyzwolenie wybudowania budy w miejscu, z którego w możebnym wypadku pożaru zagraża katastrofa całej dzielnicy miasta (…), nie poczuwa się nawet przybłęda do uszanowania rozporządzeń władzy.

A jakie rozrywki Krembser oferował chętnym? Zajrzyjmy do pisma “Bluszcz” z lipca 1881 roku:

Był tam cyrk Krembsera, bawiący gawiedź lwowską od trzech czy dwóch miesięcy sztukami konnemi i błazeństwami kredą obmazanych clownów.

Pocztówka reklamująca cyrk Krembsera. Źródło: https://pictures.abebooks.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: