Miasto wierne królowi. Bitwa o Górę Gradową 173415 minut lektury

Miasto wierne królowi. Bitwa o Górę Gradową 173415 minut lektury

9 maja 1734 roku Gdańszczanie pokonali w bitwie szturmujące Górę Gradową wojska rosyjskie. To było największe zwycięstwo gdańskiego oręża w osiemnastym stuleciu i ważny epizod wojny o sukcesję polską, w której potężne miasto wiernie stało przy legalnie obranym królu – Stanisławie Leszczyńskim. Z tej okazji gdańska grupa Garnizon Gdańsk organizuje 7 maja o godzinie 12:00 spacer szlakiem bitwy, oraz rekonstrukcję potyczki z Rosjanami. 

Od Sasa do Lasa

W 1733 roku sytuacja w Rzeczpospolitej przejmowała serca władz Gdańska wielkim niepokojem. W lutym na Zamku Królewskim w Warszawie zmarł król August II Mocny, a przyszłość całego kraju stanęła pod znakiem zapytania. Uwaga zagranicznych mocarstw skupiła się na Polsce, której osłabienie każdy chciał wykorzystać do zwiększenia swoich wpływów. Z jednej strony mieliśmy potężną Francję, kraje skandynawskie i Sabaudię, z drugiej zaś Rosję, Austrię i Saksonię. Ten pierwszy blok dążył do wprowadzenia na tron teścia króla Ludwika XV, Stanisława Leszczyńskiego. Z kolei Rosjanom i Austriakom, wobec wycofania kandydatury portugalskiego infanta Emanuela Bragançy, zależało na zwycięstwie Fryderyka Augusta Wettyna. 

W niestabilnej sytuacji politycznej rozpoczęła się skomplikowana gra intryg, układów i przekupstw. Frakcje magnatów próbowały przeciągać kolejnych stronników na swoją stronę, a pieniądze, obietnice i groźba wkroczenia obcych batalionów miała przekonać szlachciców do opowiedzenia się za odpowiednim kandydatem. 

Portret Stanisława Leszczyńskiego. Źródło: Wikimedia Commons

Markiz Antoine-Felix de Monti, ambasador francuski w Rzeczypospolitej, już od kilku lat działał na rzecz interesów Ludwika XV, podkopując zwolenników Sasów. Teraz całą swoją energię przekierował na zagwarantowanie Leszczyńskiemu polskiej korony.  Tymczasem teść Ludwika XV wyruszył z Francji do Polski. Aby zapewnić bezpieczeństwo przyszłemu monarsze, dla niepoznaki wysłano eskadrę francuskich okrętów z sobowtórem Leszczyńskiego, on sam zaś wyruszył w drogę, przybierając rolę warszawskiego kupca.

Podczas gdy Leszczyński dotarł do Warszawy, na Woli zebrała się szlachta, mająca wybrać nowego monarchę. Większość chciała na tronie polskiego kandydata, bowiem lata rządów Wettyna oraz wpływy cudzoziemców w Rzeczypospolitej zniechęciły szlachecką brać do zagranicznych pretendentów. 23 września prymas Teodor Andrzej Potocki ogłosił Stanisława Leszczyńskiego królem. Tymczasem na Pradze  zbierała się grupa malkontentów, która nie chciała pogodzić się z tym wyborem. 

Niepokój na północy

Tak duże i potężne miasto jak Gdańsk miało na dworze warszawskim własnych rezydentów. Sekretarz, który w 1733 roku przebywał w stolicy, bezzwłocznie wysłał do Rady wiadomość o elekcji, która nad Motławę doszła 15 września. 

W tym niepewnym czasie władze postanowiły poprzeć Stanisława Leszczyńskiego. Zorganizowano szeroko zakrojone uroczystości, które miały uczcić wybór nowego króla. We wszystkich gdańskich świątyniach rozbrzmiały dźwięki dzwonów, na ulicach krążyły druki okolicznościowe, w świątyniach modlono się za pomyślność dla nowego władcy i śpiewano Te deum laudamus. Muzyce i okrzykom towarzyszyło również wojsko gdańskie, które oddało salwy armatnie z Góry Gradowej, Biskupiej Górki, Wisłoujścia i Szańca Zachodniego. 

Sytuacja polityczna była jednak napięta. Na rzecz interesów francuskich działał rezydent Ludwika XV w Gdańsku, Louis de Matthy, który zresztą urodził się nad Motławą, był bowiem synem francuskiego kupca i dyplomaty, który na stałe osiadł w Rzeczypospolitej za czasów króla Jana III Sobieskiego. Gorącym orędownikiem Leszczyńskiego stał się również burmistrz Gabriel Bömeln. Z kolei w gronie stronników Wettynów znalazł się burgrabia królewski, Abraham Groddeck, który swój urząd odebrał z rąk Augusta II. 

Gabriel Bömeln, 1739 r. Źródło: Gedanopedia

Na wschodniej granicy państwa koncentrowały się wojska rosyjskie. Wobec wkroczenia żołnierzy do Rzeczpospolitej, frakcja popierająca Leszczyńskiego osłabła, a sam król zdecydował się opuścić Warszawę i schronić się w Prusach Królewskich. Kiedy monarcha zmierzał do Gdańska, generał rosyjski Piotr Lacy podszedł z wojskiem pod Warszawę, gdzie  garstka zwolenników Wettynów przeprowadziła drugą elekcję, podczas której wybrano Augusta III. Wojna stała się nieunikniona. 

Przygotowania do wojny

“Mój wyjazd w Warszawy musiał cię troskliwą uczynić” – pisał do swojej córki, królowej Francji, Stanisław Leszczyński – “spieszę więc donieść ci o szczęśliwym moim przybyciu do Gdańska. Schroniłem się tu przed falą, która przy łasce Bożej przeminie; bo podług wszelkiego podobieństwa Moskale wkrótce wrócą, skąd przyszli, mając u siebie do czynienia, bo niezawodnie będą wnet mieli na karku Turków i Szwedów”. Leszczyński dotarł do Gdańska jesienią 1733 roku. 

Rzeczywiście, początkowo Francja liczyła na włączenie się w wojnę zarówno Imperium Osmańskiego, jak i Szwecji. W Gdańsku, wraz z królem, znaleźli się jego najważniejsi poplecznicy: ambasador Monti, arcybiskup Potocki oraz szereg magnatów. Wszyscy liczyli na posiłki francuskie, które miały dotrzeć do miasta drogą morską. W Gdańsku stery przejęła “partia wojenna”, z burmistrzem Bömelnem na czele. 

Wojska rosyjskie rozpoczęły marsz w stronę morza.  Generał Lacy zajął Toruń niemal bez żadnej walki, a część szlachty zawiązanej w konfederację, przeniosła się w okolice Gdańska. W grudniu 1733 roku Stanisław Leszczyński wydał specjalny uniwersał, który miał zabezpieczyć interesy Gdańska przed działaniem konfederatów i wojsk królewskich. W dokumencie wymieniono wszystkie posiadłości miejskie. Czytamy w nim, cytuję:

Wszystkiemu rycerstwu polskiego i cudzoziemskiego narodu (…) podajemy do wiadomości, iż dobra patrimonialia wszystkie miasta naszego Gdańska (…) i wszystkie inne dobra do miasta naszego Gdańska należące (…) wzięliśmy z osobliwą naszą protekcję i ochronę. Przeto aby w tychże namienionych wsiach żadne noclegi, stanowiska, popasy odprawowane nie były (…). 

Uniwersał Stanisława Leszczyńskiego. Źródło: Gedanopedia

W lutym 1734 roku usunięto z miasta siłą dwóch rezydentów: reprezentującego interesy rosyjskie Georga Erdmanna i dyplomatę saskiego Martina von Frensdorffa. Dyplomaci aktywnie protestowali przeciwko poparciu przez miasto Leszczyńskiego, próbowali również przez propagandę osłabić legalnie wybranego monarchę, dlatego postawiono usunąć ich z miasta, ignorując ich liczne protesty. 

Do Gdańska, zamiast żołnierzy, Francja wysłała statek “La ville le Louisbourg”, na pokładzie którego znajdowały się skrzynie z karabinami. Ze Szwecji przypływali oficerowie oraz ochotnicy, którzy weszli w skład obrony miasta, oraz kolejne transporty broni. Wśród wyższych rangą szwedzkich wojskowych w Gdańsku pojawił się baron Stackelberg i generał Johan Stenflycht. 

Jednocześnie burmistrz Bömeln dbał o przygotowania mieszczan do nadchodzącej burzy. Żołnierze miejskiego garnizonu otrzymali zaległy żołd, dostali zadanie przeglądu broni i usunięcia ze swoich szeregów ludzi niezdolnych do walki. Rozpoczęto też werbunek. Między Radą a królem powstała potrzeba stałego kontaktu i opracowania planu obrony. Krzysztof Kucharski przetłumaczył rozporządzenie, wydane przez Radę 4 lutego 1734 roku, cytuję:

Rozporządzenie zatwierdzone przez wszystkie ordynki tego miasta, że w domostwach należy sprawdzić stan miejskich karabinów i należącego do nich wyposażenia. Niniejszym ogłasza się wszystkim obywatelom i mieszkańcom i poważnie nakazuje, aby każdy z dobrym karabinem, szpadą i ładownicą, wraz z trzema funtami prochu i sześcioma funtami kul, powinien być przygotowany w swoim domu, z tym ostrzeżeniem, że ci u których znalazłby się jakieś braki lub podjęli  nieprawidłowe działania zostaną ukarani z  całą surowością. Obecna sytuacja wymaga , aby zaopatrzyć się w prowiant, gdyż niebezpieczeństwo wojny zbliża się coraz bardziej do naszego dobrego miasta: Jednocześnie każdy jest napomniany aby przygotował się na pozostanie w domu długi czas i zaopatrzył się we wszelkiego rodzaju niezbędne zapasy, aby miał z czego żyć podczas wojny, oby Bóg ją miłosiernie zażegnał. Który każdego osądzi i strzeże przed krzywdą.

Pośrednikami między Gdańskiem a dworem stali się rajca Johann Wahl oraz burmistrz Carl Gottlieb Ehler, należący do frakcji zwolenników Leszczyńskiego.  Radą Wojenną kierował Bömeln. Rozpoczęto produkcję karabinów, umacnianie fortyfikacji, a ludności podmiejskich osad przekazano informacje o zbliżających się Rosjanach, aby w razie bezpośredniego zagrożenia schronili się za linią murów miejskich. Komendantem obrony Gdańska został generał Johann Wilhelm von Vietinghoff. Fortyfikacje wzmocniono wałami z palisadą, a przy fortyfikacjach działał inżynier Jean Charpantier, który od wielu dekad mieszkał w Gdańsku. W czasach pokoju Francuz zajmował się usprawnieniem miejskich wodociągów, jednak teraz, w obliczu rosyjskiego zagrożenia, całą energię skierował na udoskonalenie fortyfikacji. Co ciekawe, dzisiaj inżynier jest patronem jednej z gdańskich ulic. 

Gdańscy snajperzy nękają Rosjan

Wraz z kolejnymi postępami armii rosyjskiej, w Gdańsku sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, a przygotowania gorączkowe.  Na początku lutego 1734 roku Rosjanie pojawili się już na przedpolach miasta, a w Pruszczu, należącym do Gdańska, Rosjanie urządzili kwaterę główną. Wraz z żołnierzami, na północ trafiały kolejne pisma żądające odstąpienia od Leszczyńskiego. Tak się nie stało, a Gdańsk wiernie stał przy swoim królu. 

Komendant von Vietinghoff chętnie wykorzystywał kilkuset wolnych strzelców, nazywanych sznapchanami (Schnaphähne). Prowadzili oni walkę partyzancką, w małych oddziałach uderzając na wojska rosyjskie i przeszkadzając w dostawach.  Dodatkowo mobilność sznapchanów czyniła z nich doskonałych zwiadowców. Uzbrojeni w strzelby i pistolety wolni strzelcy byli solą w oku generała Lacy’ego, który groził władzom miejskim wieszaniem wolnych strzelców i wszystkich, którzy im pomagają. Później Rosjanie odmówili traktowania sznapchanów jako żołnierzy, a zamiast tego schwytani strzelcy byli skazywani na śmierć przez powieszenie jak pospolici bandyci – nawet domy, w których szukali schronienia, miały być zburzone. 

Ostrzał artyleryjski Gdańska. Fragment widoku Georga Paula Buscha, 1735 r. Źródło: Zbiory cyfrowe Muzeum Narodowego w Krakowie

Tej ciekawej formacji, jaką byli sznapchani, wiele badań poświęcił Krzysztof Kucharski – gdański edukator, badacz i założyciel grupy rekonstrukcyjnej Garnizon Gdańsk. Wśród dokumentów z okresu walk o miasto w 1734 roku wielokrotnie pojawią się wolni strzelcy. Wyrządzali oni Rosjanom duże szkody, zabierali wozy z prowiantem, ale nie angażowali się w większe potyczki – uderzali z zaskoczenia i równie szybko się wycofywali. Byli oni swoistymi ludźmi do zadań specjalnych – podpalali domy, które mógł zająć przeciwnik, działali znienacka i byli piekielnie skuteczni. Często za swój cel wybierali oficerów i muzyków, którzy stanowili ważne ogniwo koordynacji wojskowej machiny. Wyprzedzając wypadki – kilku sznapchanów towarzyszyło królowi Leszczyńskiemu i generałowi Stenflychtowi w ucieczce z miasta. 

Rosjanie pod Gdańskiem

Rosjanie zaczęli okrążać miasto – zajęli Suchanino i podeszli pod Wrzeszcz. Miasto odpowiedziało swoją starą i sprawdzoną strategią: dzięki Kamiennej Śluzie zalano tereny wokół miasta, aby utrudnić przeciwnikowi działania. Zirytowany Lacy odciął kanał Raduni, przez co aprowizacja miasta stała się wymagającym zadaniem, bowiem młyny wodne stanęły. Uruchomiono młyny konne, które jednak nie miały takich mocy przerobowych. Pod koniec lutego oblężenie rozpoczęło się na dobre. 

Punktem zwrotnym okazała się połowa marca, kiedy to Lacy’ego zastąpił rosyjski feldmarszałek Burkhard Christoph Münnich, zdolny i nieprzejednany człowiek carycy Anny. Wobec odmowy władz do kapitulacji, rozpoczęto ostrzeliwanie miasta  z pozycji wokół Gdańska, na której ustawiono rosyjską artylerię. W ciągu kolejnych miesięcy Rosjanie zdobyli Orunię, z której Münnich kierował oblężeniem.

Kolejne tygodnie upłynęły pod znakiem coraz intensywniejszych bombardowań miasta, dlatego Stanisław Leszczyński i jego świta przenieśli się do zachodniej części miasta, na Długie Ogrody. Wciąż liczono na interwencję wojskową Francji. 

Bitwa o Górę Gradową 9 maja

Na początku maja feldmarszałek Munnich otrzymał rozkazy z Petersburga, które naciskały go do bardziej stanowczych ataków na miasto. Główną bolączką Rosjan stała się Góra Gradowa, która nie dość, że była ważnym ogniwem w łańcuchu gdańskich fortyfikacji, to jeszcze cały czas pracowano przy dalszym umacnianiu stanowisk. Atak został poprzedzony wysłaniem zwiadowców, którzy potwierdzili gorączkowe prace na Górze Gradowej. Znajdowały się na niej stanowiska miejskich artylerzystów, palisady i belki, które miały być zwolnione w momencie szturmu, aby utrudnić żołnierzom wdrapywanie się na wzniesienie. Na miejsce ataku wybrano rawelin Neubauera. Podczas trwającego zawieszenia broni, Rosjanie przygotowywali się do ataku. 

Fragment planu oblężenie Gdańska. Źródło: Zbiory Cyfrowe Muzeum Gdańska

9 maja, po zakończonym zawieszeniu broni, feldmarszałek dał rozkaz ostrzelania miasta. Spadające na miasto pociski miały wywołać nie tylko straty, ale również chaos. Główny szturm nastąpił o 22:00, a dowodził nim generał Lacy. Gdańszczanami dowodził komendant von Vietinghoff i generał Stenflycht, którym asystowali szwedzcy oficerowie.Rosjanie upozorowali kilka ataków, podczas gdy oddział ośmiu tysięcy żołnierzy zaatakował Górę Gradową. Walka trwała niemal całą noc, która była rozświetlana kolejnymi wybuchami. Siedmiokrotnie Rosjanie próbowali zdobywać miejskie fortyfikacje, za każdym razem spotkali się z zaciętym oporem. Powietrze musiało być wypełnione zapachem prochu, krwi oraz krzykami rannych. Kiedy nadszedł poranek, stało się jasne, że bitwę wygrali mieszczanie. Zginęło kilka tysięcy Rosjan, z kolei straty miejskiego garnizonu nie sięgały nawet setki. Wśród obrońców znajdowali się sznapchani, którzy zaczęli regularne polowanie na rosyjskich oficerów. 

Szturm rosyjski. Fragment widoku Georga Paula Buscha, 1735 r. Źródło: Zbiory cyfrowe Muzeum Narodowego w Krakowie

Zdobycze wojenne i jeńców zaprowadzono do miasta, a poległych Rosjan pochowano w zbiorowej mogile. Jak podkreśla Krzysztof Kucharski, było to największe zwycięstwo gdańskiego wojska w historii miasto. Fragment pola bitwy, pomimo późniejszych przekształceń Góry Gradowej, można zobaczyć do dzisiaj – jest to bastion Neubauera, który dzisiaj stanowi fragment miejskiego zieleńca przy ulicy Powstańców Warszawskich. 

Zapomniane zwycięstwo i przegrana wojna

Niestety, pomimo zwycięstwa gdańszczan, dalsze działania nie poszły po myśli zwolenników Leszczyńskiego. Miasto ostatecznie skapitulowało w lipcu 1734 roku, a sam król w przebraniu uciekł z miasta, w towarzystwie generała Stenflychta. Gdańszczanie zostali zmuszeni do uznania Augusta III za swojego króla, a na miasto nałożone olbrzymią kontrybucję. 

Chociaż Wettyn pojawił się w klasztorze oliwskim, gdzie przyjął gdańską delegację, ale do Gdańska nigdy nie wjechał. Leszczyński był ostatnim królem Rzeczpospolitej, który w epoce nowożytnej osobiście pojawił się nad Motławą. 

Kilkuset zabitych Rosjan podczas pamiętnej nocy szturmu zostało pochowanych w rawelinie niedaleko bastionu Kessel, a to miejsce aż do 1945 roku przetrwało w miejskiej przestrzeni jako “Rosyjski grób”. 

Fragment planu Gersdorffa z 1822 r. – “Rosyjski grób”. Źródło: Polona.pl

Krzysztof Kucharski 7 maja o godzinie 12:00 poprowadzi spacer po Górze Gradowej szlakiem tego zwycięstwa, a przy okazji w przyszłości planuje wydanie publikacji, poświęconej tej bitwie. Wszyscy chętni, którzy chcą rozpocząć przygodę z rekonstrukcją historyczną z XVIII wieku, mogą zgłosić się w wiadomości prywatnej na profilu fejsbukowym stowarzyszenia Garnizon Gdańsk. Chętnych większej dawki informacji o wojskowości gdańskiej odsyłam do artykułów Krzysztofa Kucharskiego na portalu trojmiasto.pl oraz do książki Edmunda Cieślaka “W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego”.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: