Ludzie/herstorie5 minut lektury

Ludzie/herstorie5 minut lektury

SPIS ARTYKUŁÓW 

ANGIELSKI KRÓL W GDAŃSKU, CZYLI KRZYŻACKA EPOPEJA HRABIEGO DERBY 

JOHANNA FERBERA SPOSÓB NA DŁUŻNIKÓW

#4 SCENY Z XVIII-WIECZNEGO GDAŃSKA. KAWIARNIE, SPACERY, ZIELEŃ I PARASOLKI

MELANCHOLIJNY POMNIK KONSTANTEGO FERBERA

JAMES BOND Z OLIWY, CZYLI OPAT W SŁUŻBIE SOBIESKIEGO

ŚW. MIKOŁAJ PO GDAŃSKU

KONSTANCJA, BAŁTYCKA SYRENA O SŁOWICZYM GŁOSIE 

PANI NA GWIEZDNYM ZAMKU. ELŻBIETA KOOPMAN HEWELIUSZ

MACIERZYŃSTWO W GDAŃSKICH ROZMÓWKACH Z XVII WIEKU

Z KRAINY WRZOSOWISK NAD MOTŁAWĘ. DLACZEGO SZKOCI PRZYBYLI DO RZECZYPOSPOLITEJ?


ANGIELSKI KRÓL W GDAŃSKU, CZYLI KRZYŻACKA EPOPEJA HRABIEGO DERBY – Urodzony w 1367 r. Henryk Bolingbroke, przyszły król Anglii, był prawdziwym synem swojej epoki. Młodość upłynęła mu pod znakiem intryg, turniejów rycerskich, polowań i śpiewów minstreli. Jednak aby obraz rycerza był kompletny, brakowało jednego – udziału w wyprawie krzyżowej. Okazja pojawiła się w 1390 r., kiedy to Zakon Krzyżacki ogłosił kolejną wyprawę na Litwę. Przy okazji hrabia Derby kilkukrotnie gościł w Gdańsku.

JOHANNA FERBERA SPOSÓB NA DŁUŻNIKÓW – Jesienią 1497 roku południowe wybrzeże Bałtyku zostało spustoszone przez wielki sztorm.  Gdańsk również został dotknięty przez wielką falę, ale dla jednego z burmistrzów okazało się to nie katastrofą, a sposobem na windykację długów.

#4 SCENY Z XVIII-WIECZNEGO GDAŃSKA. KAWIARNIE, SPACERY, ZIELEŃ I PARASOLKIW swoich 50 widokach Gdańska Matthaeus Deisch uwiecznił, oprócz najważniejszych gmachów, coś jeszcze – gdańszczan podczas swoich codziennych zajęć. Cofnijmy się więc w czasie do XVIII-wiecznego Gdańska i podejrzyjmy kilka scen z codziennego życia: na spacerze, w kawiarni, publicznym ogrodzie i damy dzierżące parasolki. 

MELANCHOLIJNY POMNIK KONSTANTEGO FERBERA Śmierć była wierną towarzyszką dawnych gdańszczan, nie odstępującą ich na krok. Gdy zacny mieszczanin umierał, ku jego pamięci drukowano mowy pogrzebowe, które jaki ponure podarki rozdawano rodzinie, przyjaciołom i wszystkim zainteresowanym. Drukowanemu kazaniu często towarzyszyła odpowiednia grafika, która miała bez słów, jedynie za pomocą symboli, przekazać odpowiednie przesłanie.

JAMES BOND Z OLIWY, CZYLI OPAT W SŁUŻBIE SOBIESKIEGO – Chociaż był duchownym, często grał nieczysto. Dla dobra władcy przechwytywał korespondencję obcych agentów i osobiście ją deszyfrował, zapobiegł kilku politycznym spiskom, posłował w imieniu Sobieskiego do zagranicznych monarchów. Czasami nie cofał się nawet przed przemocą – a to wszystko w imieniu króla i racji stanu Rzeczypospolitej.

ŚW. MIKOŁAJ PO GDAŃSKU – Nad Motławę święty Mikołaj przybył z innego portu, znajdującego się w anatolijskiej Mirze. Pierwsza świątynia pod wezwaniem tego świętego powstała w Gdańsku jeszcze w czasach, gdy w tutejszym grodzie rezydowali książęta z dynastii Sobiesławiców. I trzeba przyznać: mało który święty pasuje do Gdańska bardziej niż właśnie święty Mikołaj – patron marynarzy, żeglarzy i kupców.

Herstorie

KONSTANCJA, BAŁTYCKA SYRENA O SŁOWICZYM GŁOSIE – Podobnie jak w przypadku syren ze skalnych wybrzeży greckich wysp, do arsenału ich bałtyckiej kuzynki należał śpiew i granie na instrumentach. Jednak w przeciwieństwie do stworzeń polujących na antycznych marynarzy, Konstancja Czirenberg swój czar rzucała na elity XVII wiecznej Rzeczpospolitej – nie wyłączając nawet samych królów z dynastii Wazów.

PANI NA GWIEZDNYM ZAMKU. ELŻBIETA KOOPMAN HEWELIUSZ – Dwie największe astronomki antyku, Aglaonike z Tesalii i wielka Hypatia, były przez współczesnych oskarżane o czary, podobnie jak przez kolejne stulecia wiele kobiet, winnych jednego “przestępstwa”: głodu wiedzy. Elżbieta Koopman miała więcej szczęścia – jej fascynacja srebrnymi punktami zawieszonymi na nocnym gdańskim niebie była źródłem nie tylko upragnionej naukowej kariery, ale również szczęśliwego małżeństwa.

MACIERZYŃSTWO W GDAŃSKICH ROZMÓWKACH Z XVII WIEKU Na początku XVII wieku wydano niemiecko-polskie rozmówki autorstwa nauczyciela języka polskiego z gdańskiego Gimnazjum Akademickiego. Ten podręcznik jest fascynującym zapisem dnia codziennego w wielkiej nadbałtyckiej metropolii starej Rzeczpospolitej.

SZKOCI W GDAŃSKU

Szkoci to naród włóczęgów. Zostali zahartowani przez ciężkie warunki w swoim kraju, przez chłód, kamienistą ziemię i góry. Dlatego często opuszczali krainę ponurych wrzosowisk, aby przemierzać resztę świata w poszukiwaniu szczęścia oraz majątku. Tęskniąc za swoją ojczyzną, jako najemnicy walczyli i umierali za obcą sprawę, kupcy przemierzali wszystkie morza, a sprytni domokrążcy z całym dobytkiem na swoich plecach docierali ze swoim towarem do najbardziej zapadłych wiosek.

Pierwsze gdańsko-szkockie powiązania zawiązały się w czasach, kiedy nadbałtycki port był jeszcze częścią państwa krzyżackiego. Od XIV wieku w dokumentach pojawiają się ślady handlu pomiędzy Albą (jak nazywali swój kraj w języku gaelickim Szkoci) a kupcami gdańskimi. 

Na szkockich statkach przywożono do Gdańska przede wszystkim sól, sukno oraz paczki kramarzy (a w nich: zwierzęce skórki oraz wełnę), które z racji swojej niskiej ceny znajdowały odbiorców przede wszystkim wśród mniej zamożnych. Wymiana handlowa odbywała się przede wszystkim ze stosunkowo niewielkimi wówczas miastami: Edynburgiem, Dundee i Aberdeen, dla których owocne partnerstwo z miastami Hanzy było priorytetowym warunkiem przetrwania. Z kolei w drugą stronę statki odpływały ze zbożem, potażem, mąką, woskiem czy szwedzkim żelazem – osmundem. 

Z KRAINY WRZOSOWISK NAD MOTŁAWĘ. DLACZEGO SZKOCI PRZYBYLI DO RZECZYPOSPOLITEJ? – Szkoci swoje nadzieje łączyli często z Rzeczpospolitą Obojga Narodów, i właśnie tutaj chcieli zbudować swój nowy dom. Dzieje tego celtyckiego narodu w Polsce  bez dwóch zdań jest niezwykle interesującym rozdziałem w dziejach naszego kraju.Część ze szkockich imigrantów walczyła dla polskich królów; inni zasilili szeregi mieszczaństwa, lub działali w imieniu szkockich (a później brytyjskich) władców. Czasami Szkoci pojawiała się w roli duchownych, nauczycieli czy lekarzy: jak chociażby William Davidson, który leczył Marysieńkę Sobieską. Potomkowie dumnych Celtów świetnie czuli się w roli bankierów, udzielających szlachcicom pożyczek.