Janikowski – najbardziej bezczelny staropolski złoczyńca?9 minut lektury

Janikowski – najbardziej bezczelny staropolski złoczyńca?9 minut lektury

O Krzysztofie Janikowskim musi powstać serial. Wyobraźmy to sobie: Tłem dla działań szlacheckiego antybohatera,  który postanowił iść przez życie drogą występku, jest Rzeczpospolita pod rządami Władysława IV Wazy. Z wypiekami na twarzach śledzilibyśmy wszystkie jego przygody: fałszerstwa dokumentów, brawurowe ucieczki, zuchwałe napady i skandale obyczajowe, które tworzyły obraz największej afery Rzeczypospolitej. W sercu awanturnika nie mogło też zabraknąć miejsca na wielką miłość…


Krzysztof Stanisław Janikowski herbu Jastrzębiec urodził się na początku XVII wieku, i okazał się prawdziwym synem tej burzliwej epoki. Już jako młodzieniec przyszły fałszerz mógł nasiąknąć negatywnymi wzorcami. Jego ojciec przeprowadzał różnorakie szemrane operacje w Prusach Królewskich – czym zaskarbił sobie niechęć wielu wpływowych ludzi, łącznie z rajcami potężnego Gdańska. Zresztą machinacje Stanisława Janikowskiego zakończyły się dla niego tragicznie – podczas ożywionej dysputy z innym szlachcicem, Stefanem Elżanowskim, został przez nieco zamordowany wystrzałem z pistoletu. 

Po śmierci ojca, jego wszyscy trzej synowie rzucili się w wir sądowych sporów i konfliktów. Jednocześnie w tym okresie rozpoczęły się pierwsze rozboje klanu Janikowskich, takie jak kradzieże koni – co zresztą skończyło się dla najstarszego braci strasznym odwetem i spaleniem jego domostwa. Jednak mężczyzna szybko się z tego otrząsnął…i został posłem  sejm Rzeczypospolitej z województwa pomorskiego! 

Pierwsze duże fałszerstwo Krzysztofa było związane z klasztorem franciszkanów w Kaliszu, gdzie za pomocą “metody na spadek” oszukał dobrodusznych mnichów. Najpierw, podczas nowicjatu, Janikowski zdobył zaufanie zakonników. Po pewnym czasie podrobił listy,  które miały pochodzić od fikcyjnego stryja, obiecującego mu małą fortunę. Franciszkanie, ufając w dobre intencje Janikowskiego, użyczyli mu kilku koni oraz sporą ilość pieniędzy…i nigdy więcej go nie zobaczyli. A to dopiero był początek przestępczej kariery Janikowskiego. Oto kilka najciekawszych epizodów z życia słynnego infamisa.

Prusy Królewskie. Mapa Kaspara Hennenbergera, Amsterdam 1636 r. Źródło: Polona.pl. Kliknij aby powiększyć.

1. Zajazd na Chmieleniec, czyli porachunki po sarmacku

 

W 1637 roku ziemia lęborsko-bytowska, do tej pory polskie lenno należące do książąt z dynastii Gryfitów, po bezpotomnej śmierci księcia Bogusława XIV, zostało włączono w granice Korony i stała się częścią województwa pomorskiego. Janikowski postanowił wykorzystać tę polityczną zmianę i chciał ugrać coś dla siebie. Skrzyknął swoich popleczników –  braci, Jacoba Puscha i Andrzeja Tokarskiego – po czym napadł na niewielką wieś Chmieleniec, powołując się na rzekome nadania królewskie. Właściciel wsi, Tomasz Chmieliński, nie zamierzał jednak poddać się bez walki. Janikowski  odpowiedział użyciem siły – nie zawahał się nawet przed ostrzelaniem przeciwnika z bombardy! Chmieleniec został zrabowany, Chmieliński uwięziony, a jego żona odniosła podczas zajazdu poważne obrażenia. Cała wyprawa zakończyła się…przeciągającym się sporem sądowym. Chociaż Janikowski dwoił się i troił aby uniknąć kary (zasłaniał się nawet sfałszowanym listem żelaznym od króla!), sąd obłożył go infamią. Wojewoda pomorski zwołał pospolite ruszenie aby pochwycić awanturnika, jednak ten zdołał zbiec…na dwór Władysława IV. Tutaj otrzymał pomoc królewskich urzędników, o czym będzie jeszcze mowa. 

2. Dama serca z motarzyńskiej gospody

Taka historia nie mogła obyć się bez wielkiej miłości. Przez pewien czas Janikowski ukrywał się tuż za granicą Rzeczypospolitej, na Pomorzu Zachodnim, którego los ciążył pomiędzy Szwecją i Brandenburgią. Na tym samowolnym wygnaniu Janikowski dotarł do wsi Motarzyno, która od wieków była w posiadaniu rodu Zitzewitz. Tam zakochał się w Annie Montewiczównie, córce lokalnego karczmarza Adama, który również posiadał szemraną przeszłość… W 1643 roku, w dniu świętej Katarzyny, para wzięła ślub, a szczerze zakochany w niej awanturnik rozbudził w sobie na tyle dużą pasję i kreatywność, że był bawer w stanie sklecić dla swojej ukochanej “Anusi” wiersze! 

3. Skrzynia pełna sfałszowanych dokumentów oraz drużyna fałszerzy

W tym samym Motarzynie Janikowski wpadł na genialny pomysł, który w pełni rozkręcił jego pokątną karierę fałszerza dokumentów. Ogłosił wszem i wobec, że w ruinach zameczku nieopodal Motarzyna odnalazł skrzynię pełną starodawnych pism, zawierających m.in. akta sądu grodzkiego w Bytowie. Janikowski stworzył legendę, według której skrzynia została uprowadzona przez luteran, zmierzających do Szczecina. Z kolei kiedy miała wrócić na teren Korony, po drodze została zamurowana z motarzyńskim zamku…

Panorama starego Szczecina według Georga Brauna, Kolonia 1590 r. Źródło: Polona. Kliknij aby powiększyć

Plotki dotyczące tajemniczej skrzyni rozeszły się po całej Rzeczypospolitej niczym pożar. Okazywało się, że w skrzyni znajdowały się ważne fundacje opactw i kościołów, zapomniane przywileje, czy zapisy dotyczące całych majątków – treść “odnalezionego” dokumentu zależała jedynie od ilości pieniędzy, które pytający był w stanie zapłacić Janikowskiemu. Jednak ten zdawał sobie sprawę, że nie ma odpowiednich kwalifikacji (oraz wykształcenia) do podrabiania wszystkich dokumentów. Skompletował więc cały zespół, pracujący nad produkcją fałszywek. Należeli do niego m.in. sprowadzony z Londynu płatnerz Cornelius Wright zajmował się tworzeniem uwierzytelnień w postaci pieczęci; Christoff Unger był odpowiedzialny za teksty w języku niemieckim, zaś za łacinę był odpowiedzialny niejaki Jan Knapik. 

Janikowskiego szybko przejrzała księżna Anna Gryfitka ze Słupska, która po zobaczeniu falsyfikatów rozkazała uwięzić Janikowskiego. Ten wykręcił się jednak z pobytu w ciemnicy krzywoprzysięstwem i zbiegł, szukając kolejnych klientów w Prusach Królewskich. 

4. Fałszerz na królewskim dworze i międzynarodowy skandal

Pogłoski o sławie Janikowskiego dotarły na dwór Władysława IV. Ku oburzeniu niektórych, awanturnik został wezwany przed oblicze władcy. Możemy się jedynie domyślać, że monarcha – oraz jego najbliższe otoczenie – dostrzegały w Janikowskim przydatne narzędzie, które być może któregoś dnia będzie można użyć w imię racji stanu Najjaśniejszej. Pomorski warchoł został więc na wszelki wypadek wyposażony autentyczny (dla odmiany) list żelazny i tytuł królewskiego sekretarza. 

Portret konny królewicza Władysława pędzla Rubensa, ok 1624. Źródło: Wikimedia Commons. Kliknij aby powiększyć

Okazja do wykorzystania talentu Janikowskiego nadarzyła się stosunkowo szybko. Po licznych perypetiach przekazał kanclerzowi Jerzemu Ossolińskiemu niezwykle korzystne dla Polski dokumenty, mające być dowodem do roszczeń terytorialnych Korony. Wraz z polskimi dyplomatami fałszywki powędrowały do Osnabrück, gdzie toczyły się negocjacje pokojowe po dekadach krwawej wojny trzydziestoletniej. Polacy pokazali pergaminy, mające świadczyć o prawach do terytoriów władanych przez wygasłą niedawno dynastię Gryfitów. Najedli się wstydu, gdy szwedzki baron Johan Salvius w prosty sposób wykazał fałszerstwo dokumentów, a ośmieszeni wysłannicy Władysława IV wrócili do niego z pustymi rękami..

Przechytrzyć fałszerza

Tymczasem przeciwnicy Janikowskiego rozpoczęli prawdziwą kampanię przeciwko fałszerzowi. 

Szerokim echem odbiła się przede wszystkim demaskacja Janikowskiego dokonana przez opata klasztoru w Oliwie, Aleksandra Kęsowskiego. Na jego prośbę Janikowski “odnalazł” przywilej, w którym król Zygmunt August potwierdzał zwierzchność oliwskich cystersów nad pobliskimi lasami. Sęk w tym, że Kęsowski dysponował…oryginalnym dokumentem. Przeciwnicy Janikowskiego triumfowali. 

Do jego najbardziej zagorzałych wrogów należeli ci, którzy ucierpieli na skutek użytkowania dokumentów z jego sławetnej skrzyni – gdańszczanie oraz wojewoda malborski Jakub Wejher. Udało się rozbić grupę Janikowskiego, której członkowie wyznali szczegóły procederu. Zbadano wszelkie dostępne dokumenty, w których znaleziono dziesiątki błędów merytorycznych, podkreślających ich wiarygodność. 

Dysponując szeregiem żelaznych dowodów, sąd w Gdańsku wydał jedyny możliwy wyrok – karę śmierci. W nadmotławskim grodzie takie przewiny traktowano z jak największą surowością – dosyć powiedzieć, że złapani fałszerze pieniędzy dzielili los skazanych na śmierć czarownic, czyli płonęli na stosie wzniesionych na Targu Węglowym.

Portret opata Aleksandra Kęsowskiego. Źródło: Gedanopedia. Kliknij aby powiększyć

Janikowski w obliczu kolejnych porażek po raz kolejny był zmuszony do ucieczki – tym razem udał się w głąb Rzeszy. Zachęcony jednak biernością władz centralnych (której przedstawiciele wciąż liczyli na zyski z tej protekcji), po jakimś czasie wrócił do swojego majątku, gdzie znów zamierzał zająć się przestępczym procederem. Jednak tym razem bezczelność fałszerza przekroczyła dopuszczalne granice. 

Podobnie jak Al Capone trafił za kratki za niepłacenie podatków, a nie za swoje liczne zbrodnie, również za Janikowskiego wzięto się sposobem. Wykorzystano więc dawny spór majątkowy, toczący się w łonie rodu. Gdańszczanie poparli prawa Jakuba Puscha, dziedzica brata Janikowskiego, do zajętego przezeń Pawłowa. Pusch wraz z gdańskimi żołnierzami udał się na konfrontację z Janikowskim. Doszło do walki, podczas której fałszerz poniósł śmierć – w sierpniu 1647 roku. 

Jednak nawet zza grobu odniósł pewne zwycięstwa. Nigdy oficjalnie nie uznano go winnego fałszerstw; odpowiedzialności uniknęła też jego żona, za którą wstawił się sam król, zaś dokumentami z tajemniczej skrzyni posługiwano się jeszcze przez kolejne dekady! 

 


Bibliografia

Uwaga – w wielu opracowaniach można znaleźć sprzeczne informacje na temat daty urodzenia oraz herbu Krzysztofa Stanisława Janikowskiego. W powyższym tekście przyjąłem ustalenia profesora Sławomira Kościelaka z Uniwersytetu Gdańskiego. 

  • S. Kościelak, “Pochodzenie, środowisko rodzinne i początki fałszerskiej działalności Krzysztofa Stanisława Janikowskiego”, [w:] “Zapiski Historyczne”, tom LXXXI, 2016
  • J. Rumiński, “Janikowski Krzysztof Stanisław (ok. 1615–1647)”, [w:] “Polski słownik biograficzny” , t. 10, Wrocław–Warszawa–Kraków 1962–1964
  • W. Szczuczko, “Archiwa prywatne w archiwach wielkich miast pruskich (Gdańsk, Elbląg, Toruń) w okresie staropolskim”, [w:] “Acta Universitatis Nicolai Copernici”, z. 236, Toruń 1991 
  • Z. Gloger, “Fałszerstwo”, [w:] “Encyklopedia Staropolska”, t. 3, Warszawa 1900 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: