Cywilizacja pozaziemska według Jana Heweliusza5 minut lektury

Cywilizacja pozaziemska według Jana Heweliusza5 minut lektury

W ostatnich tygodniach opinię publiczną zelektryzowała informacja o zestrzeleniu przez Amerykanów chińskiego balonu meteorologicznego. To wydarzenie od razu ożywiło dyskusję na temat wizyt pozaziemskich cywilizacji. Ta kwestia zaprzątała głowy badaczy już od wielu wieków…

Czytacie transkrypcję podcastu “Historia Gdańska dla każdego”

Śledź podcast na:
YouTube https://tinyurl.com/59pyyse3
Spotify https://tinyurl.com/2a9crcxz
Apple Podcasts https://tinyurl.com/mryzd8pc
Google Podcasts https://tinyurl.com/5n7wprx7

To nie może dziwić – już od czasów antyku ludzie marzą o podboju kosmosu i odkryciu jego licznych tajemnic. Rzymski pisarz Lukian w swoim satyrycznym utworze “Prawdziwa historia” opisuje losy żeglarzy, których trąba powietrzna przeniosła na Księżyc, gdzie akurat toczyła się wojna pomiędzy Endymionem, władcą Srebrnego Globu, a Faetonem, królem Słońca, o prawo do kolonizacji Wenus. Endymiona wspierali sojusznicy, zamieszkujący Wielką Niedźwiedzicę. Również Faeton nie przybył na pole bitwy sam: jego wspierali przybysze z Syriusza, istoty z ludzkimi ciałami i głowami psów, którzy walczyli na skrzydlatych żołędziach. Niektórzy badacze doszukują się w “Prawdziwej historii” jednego z pierwszych dzieł science-fiction.

W epoce nowożytnej kwestia życia poza Ziemią zajmowała największych uczonych. Jeden z największych umysłów XVII wieku, Johannes Kepler, pozostawił po sobie, oprócz licznych prac naukowych, powieść, którą nazwał Snem (Somnium). 

Ilustracja Josepha Benwella Clarka do brytyjskiego wydania “Prawdziwej historii” z 1894 roku. Źródło: archive.org

W opisanym przez siebie widzeniu sennym Kepler śledzi dzieje nastolatka z Islandii, niejakiego Duracotusa. Chłopcem zaopiekował się słynny duński astronom Tycho Brahe, który nauczył Duracotusa swojej mowy i zaszczepił w nim fascynację astronomią. Po powrocie na Islandię okazuje się, że matka chłopca posiadła umiejętności czarnoksięskie. Przyzwała demona, który miał im wyjawić tajemnice kosmosu. Diabeł opisał im Księżyc, nazywany przez niego Levanią, oraz swoją umiejętność przenoszenia tam ludzi, jeżeli spełni się odpowiednie warunku. Demony, które obawiają się światła słońca, kryją się w cieniu Księżyca, a mogą dostać się na Ziemię jedynie podczas zaćmienia. W swoim opisie Księżyca demon porusza zarówno naukowe wątki, jak i fantastyczne bajania o mieszkańcach i roślinach Levanii.  Zarówno zwierzęta, jak i rośliny na Księżycu są w stanie urosnąć to olbrzymich rozmiarów, ale mają krótką długość życia. Aby chronić się przed skutkami promieni słonecznych, fauna Księżyca ma gadzie cechy, a rośliny odznaczają się grubą korą. “Sen” kończy się nagłym przebudzeniem Keplera przez szalejącą na zewnątrz burzę. 

Naukowiec wykorzystał fantastyczną opowieść do snucia naukowych rozważań. Być może po części była to również uporania się z własnymi demonami, bowiem matka astronoma, Katharina Kepler, została w 1615 roku oskarżona o czarostwo i wtrącona do więzienia. Po kilku latach sądowej batalii Johannesowi udało się uwolnić matkę i ściągnąć do swojego domu w Linzu.

Selenografia Jana Heweliusza

Księżycem zajmował się również najsłynniejszy gdański astronom, Jan Heweliusz.  Żeby ułatwić sobie badanie nocnego nieba, Heweliusz w 1641 r. zbudował obserwatorium na dachu swoich trzech połączonych barokowych kamienic, stojących przy ulicy Korzennej na Starym Mieście. Swojej konstrukcji nadał miano Stellaeburg, czyli Gwiezdny Zamek. Niestety, pozostałości tych budynków zostały ostatecznie rozebrane w 1953 roku. Obserwatorium było odwiedzane przez najważniejsze osoby Rzeczpospolitej, między innymi przez Jana II Kazimierza i jego małżonkę Marię Ludwikę Gonzagę i wielokrotnie przez Jana III Sobieskiego, który był najpotężniejszym z mecenasów gdańskiego uczonego.

Karta tytułowa Selenografii. Źródło: Polona.pl

To właśnie Srebrnemu Globowi poświęcona była pierwsza poważna publikacja Heweliusza: Selenografia, czyli opisanie Księżyca (Selenographia: sive Lunae Descriptio). To obszerne dzieło zawierało opis powierzchni Księżyca, zostało wzbogacone licznymi ilustracjami. Konstruując geografię Księżyca, Heweliusz nadawał im nazwy, a cząstka z nich obowiązuje do dzisiaj.

Selenici, czyli mieszkańcy Księżyca

W Selenografii Heweliusz kilkukrotnie porusza kwestię hipotetycznych mieszkańców Księżyca, których nazywa Selenitami. Już na samym początku pracy pojawia się wiersz Ślązaka, Cypriana Kinnera, który widzi w Heweliuszu nowego Krzysztofa Kolumba, który jednak zamiast odkrywać plemiona Nowego Świata, odkrywa tajemnice istot zamieszkujących Księżyc. 

Jednak w rzeczywistości Heweliusz podchodzi do tematu niezwykle ostrożnie. Zamiast uprawiać fantastykę, gdański astronom próbuje znaleźć wyjaśnienie poprzez zastosowanie naukowej metodologii i bazuje na hipotezie, a nie na pewnikach. 

Heweliusz używa Selenitów jako narzędzia swojego wywodu. “Gdybyśmy mogli żyć na powierzchni Księżyca”, pisał, “i gdybyśmy obserwowali Ziemię przez najlepsze teleskopy (…) nie moglibyśmy zaobserwować budynków, wież, roślin, drzew czy istot żyjących na powierzchni Ziemi”. Selenici są więc dla Heweliusza figurami obserwatorów. Jednak nie wyklucza istnienia życia poza naszą planetą, istot, które są nam nieznane i których nie potrafimy sobie wyobrazić, a które mogą podlegać zmianom. W swoich rozważaniach Heweliusz cytuje Galileusza, który dowodził, że skoro ludzie żyjący w głębokiej puszczy nie są w stanie wyobrazić sobie otwartego morza, nie oznacza to jego nieistnienia. Heweliusz dopuszcza więc istnienie życia na Księżycu, ale wzbrania się przed fantazjowaniem na temat wyglądu, charakteru czy obyczajów jego rzekomych mieszkańców. Biorąc pod uwagę warunki do życia, zdecydowanie korzystniejsza dla Selenitów byłaby część widoczna z powierzchni Ziemi, a to z powodu większej ilości światła. 

Mapa Księżyca, przygotowana przez Jana Heweliusza i opublikowana w Selenografii. Źródło: Polona.pl

Jedno z miejsc na powierzchni Księżyca Heweliusz nazwał “Nilem”, a wokół niego dostrzegł plamy, które wziął za dowód na bagnistość terenu. Przy okazji teoretyzuje, czy Selenici mogliby korzystać z wylewów rzeki podobnie do Egipcjan. 

312 lat po opublikowaniu “Selenografii” człowiek wylądował się na Księżycu, ale niestety nie udokumentowano kontaktu z Selenitami. Kto wie, być może obca cywilizacja wciąż czeka na odkrycie…

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: