Święty Mikołaj po gdańsku, czyli popularność patrona kupców i żeglarzy13 minut lektury

Święty Mikołaj po gdańsku, czyli popularność patrona kupców i żeglarzy13 minut lektury

Kościół św. Mikołaja na rycinie Petera Willera zamieszczonej w dziele Reinholda Curickego Historyczny opis miasta Gdańska (Amsterdam, 1687 r.)

Nad Motławę święty Mikołaj przybył z innego portu, znajdującego się w anatolijskiej Mirze. Pierwsza świątynia pod wezwaniem tego świętego powstała w Gdańsku jeszcze w czasach, gdy w tutejszym grodzie rezydowali książęta z dynastii Sobiesławiców. I trzeba przyznać: mało który święty pasuje do Gdańska bardziej niż właśnie święty Mikołaj – patron marynarzy, żeglarzy i kupców.


BISKUP Z MIRY, CZYLI POMIĘDZY LEGENDAMI

W żywocie biskupa Mikołaja z Miry ciężko jest znaleźć jakiekolwiek pewniki.  Za fakt możemy przyjąć, że żył na przełomie trzeciego i czwartego wieku naszej ery –  w tym samym czasie co cesarz Konstantyn Wielki, pierwszy władca imperium którzy przyjął chrześcijaństwo. Mikołaj został biskupem Miry, czyli niewielkiego portu starożytnej Licji, a jego kult zaczął się rozprzestrzeniać zaraz po jego śmierci.

 

Św. Mikołaj – fragment obrazu autorstwa Lorenzo di Bicciego, Florencja, pierwsza połowa XV w.

Cała reszta to spekulacje, przypuszczenia i legendy. Najstarszą pełną hagiografią Mikołaja którą dysponujemy jest dzieło Michała Archimandryty (Życie, dzieła i cuda naszego świętego ojca Mikołaja, arcybiskupa Miry) które powstało około 800 r., czyli ponad trzy wieki po przypuszczalnej dacie zgonu Mikołaja.

Najsłynniejszą opowieścią związaną ze starożytnym biskupem jest ta związana z trzema siostrami. Ich ojciec stracił cały swój majątek i nie miał pieniędzy, aby swoje córki wyposażyć w odpowiednie posagi, przez co nie było kandydatów na ich mężów – nawet wywodzących się z niskiego stanu. Zrozpaczony ojciec, pozbawiony wszelkich środków do życia, rozważał nawet tak desperacki krok, jakim było nakłonienie swoich własnych córek do nierządu.

Według legendy w tym momencie interwencję podjął młody Mikołaj, który odziedziczył spory majątek po swoich zmarłych rodzicach. Pod osłoną nocy zakradł się do domu biednej rodziny i wrzucił przez okno sakwę pełną złotych monet. Szczęśliwy ojciec przeznaczył znalezisko na wiano najstarszej z nich. Sytuacja powtórzyła się również kolejnej nocy. Trzeciego dnia, po zmierzchu, ojciec chowa się i łapie Mikołaja na gorącym uczynku, który pada przed nim na kolana, dziękując za uratowanie honoru rodziny, ale Mikołaj prosi o jedną rzecz – o niewyjawienie jego tożsamości. Mikołaj, dzięki swojemu spadkowi, pomógł również innym nędzarzom.

Po tym jak młody Mikołaj rozdał swój majątek potrzebującym, został obrany biskupem Miry, a jego hojność przeszła z legendy do zwyczaju.

Karierę rozpoczął mocnym uderzeniem – zburzył istniejącą w mieście świątynię Artemidy. Miał również słynąć z licznych cudów – był widziany w wielu miejscach jednocześnie, uratował marynarzy przed sztormem, czy powstrzymał szerzący się w regionie głód.

GROBOWIEC NAD MORZEM

Tradycja chce, aby dniem śmierci świętego był 6 grudnia. Według przekazów, święty Mikołaj został pochowany za murami miejskimi Miry, niedaleko nabrzeża portowego.Prawo rzymskie tamtego czasu zakazywało grzebania zmarłych w mieście. Dopiero triumfalny pochód chrześcijaństwa zmienił tę tradycję, a wokół kościołów zaczęły wyrastać cmentarze.

Również wokół grobowca św. Mikołaja zbudowano świątynię, a bliskość portu – jak również wcześniejsze legendy – sprawiły, że zmarły biskup zaczął być otaczany wyjątkowym kultem przez greckich rybaków i marynarzy. Niektórzy uczeni widzą w kulcie św. Mikołaja schrystianizowaną wersję Posejdona – a sam Mikołaj do dnia dzisiejszego jest patronem greckiej marynarki wojennej.

Kościół, w którym znajdował się grobowiec świętego, stał się popularnym celem pielgrzymek. Relikwie biskupa były źródłem cudownego płynu, nazywanego manną lub mirrą. Ta ciecz, wypływająca z kamiennego sarkofagu, słynęła – i wciąż słynie – z leczniczych właściwości. Dzisiaj jednak pielgrzym chcący uklęknąć przy grobie św. Mikołaja nie wybiera się do Anatolii, ale do Włoch – a to przez brawurową kradzież sprzed tysiąca lat.

ŚWIĘTA KRADZIEŻ, CZYLI TRANSLACJA ŚW. MIKOŁAJA

W 1071 r. pod Manzikertem wojska bizantyjskie uległy siłom Wielkich Seldżuków, a oddziały Turków zaczęły zdobywać Anatolię. Wierni z basenu Morza Śródziemnego, zarówno Grecy jak i Włosi, obawiali się o dalsze losy miejsca spoczynku szczątków św. Mikołaja, które mogło stać się łatwym łupem najeźdźców.

Tak przynajmniej rozumowali kupcy z Bari, portowego miasta będącego stolicą Apulii w południowej Italii. Mieszczanie postanowili uchronić święte relikwie przez zbezczeszczeniem, a nie wyobrażali sobie bezpieczniejszego miejsca niż ich własna metropolia.

W kwietniu trzy statki baryjskie, z załogą liczącą łącznie niemal 50 kupców i marynarzy, wyruszyły w stronę Antiochii, rzekomo transportując na pokładach zboże. Dotarli do Miry w kwietniu 1087 r, i tam, pod wodzą dwóch kapłanów – Lupusa i Grimoaldusa – wykradli relikwie z kamiennego sarkofagu, ku przerażeniu prawosławnych mnichów opiekujących się tym miejscem.

Pośpiech nie był spowodowany tylko obawą przed Turkami. Baryjczycy czuli na swoich plecach oddech Wenecjan, którym również zależało na uratowaniu relikwii św. Mikołaja. Oba miasta należały do miejskich potęg morskich, i oba pożądały prestiżu, który łączył się z miejscem kultu świętego, patronującego ludziom morza. La Serenissima nie dała jednak za wygraną i już kilka dekad później, podczas pierwszej krucjaty, Wenecjanie zebrali pozostałe w grobowcu szczątki świętego i umieścili je w świątyni na wyspie Lido.

Tymczasem Bari triumfowało. Przeniesienie szczątków świętego, czyli translacja, było świętowane przez całe miasto. Zaczęto donosić o licznych cudach, które miały miejsce po pojawieniu się relikwii – chorzy wstawali ze swoich łóżek, ślepcy odzyskiwali wzrok, a niemi swój głos. Bari szybko stało się popularnym miejscem pielgrzymek, a 9 maja, czyli dzień przybycia relikwii do Włoch, stał się liturgicznym świętem zarówno w zachodnim, jak i we wschodnim chrześcijaństwie. Aby relikwie spoczywały w godnym miejscu, zaczęto budować nową świątynię poświęconą św. Mikołajowi, a w 1089 r. sam papież Urban II był świadkiem złożenia srebrnej trumny do krypty kościoła.

EKSPORT ŚWIĘTEGO NA PÓŁNOC EUROPY

Kult św. Mikołaja, patron ludzi morza i nawigacji, został z Bari eksportowany do reszty Europy razem z relikwiami starożytnego biskupa. Ku euforii wiernych, nawet po translacji kości świętego były źródłem cudownej manny, która mogła być zamknięta i przekazana dalej. Nie tylko zresztą manną obdarowywano kościoły Europy – drobne elementy kości i zębów wędrowały z Bari na północ, a rozpowszechnianie się kultu tylko zwiększało prestiż tego włoskiego miasta.

Wielką popularność św. Mikołaj zyskał w północnej Europie. W samej Anglii istnieje ponad 400 kościołów pod wezwaniem tego świętego; szczególnym kultem otoczy był w Niderlandach, gdzie dobrobyt całej ludności zależał od kaprysów morza. 

 

Święty Mikołaj wskrzeszający trójkę młodzieńców, Lorenzo di Bicci, Florencja, ok. 1435 r

 

Z tej epoki pochodzi również powiązanie św. Mikołaja z dziećmi oraz rozdawaniem prezentów. Ta druga cecha łączyła się z legendą o rozdawaniu bogactw potrzebującym; patronat nad dziećmi św. Mikołaj otrzymał nieco przypadkowo. W jednym ze średniowiecznym przekazów, podczas głodu jeden z rzeźników zabił troje dzieci i zamarynował je w beczce, chcąc je sprzedać głodnym. Biskup Miry odkrył jednak tę makabryczną zbrodnię, i znakiem krzyża wskrzesił zabitą trójkę. Często w ikonografii przedstawiany był nad dziećmi w beczce – i z czasem z tego powodu omyłkowo przypisano mu patronat nad dziećmi…oraz bednarzami.

ŚW. MIKOŁAJ PRZYBYWA NAD MOTŁAWĘ

Święty Mikołaj objął również swoim patronatem kupców oraz mieszczan. Świątynie jemu poświęcone szybko zawładnęły miastami Ligi Hanzeatyckiej – od Wismaru i Stralsundu aż do Tallina – i ten trend również zawędrował do miast pruskich.

Pierwszy kościół św. Mikołaja w Gdańsku był zarazem jednym z najstarszych. Jego pojawienie się – idąc myślą Henryka Samsonowicza – mogło być wyrazem szukania wspólnego języka i tożsamości przez mieszczaństwo, które zaczęło się wyodrębniać jako osobny stan.

Gdańska świątynia powstała pod koniec XII wieku, w okolicy obecnej Hali Targowej, a wzniesiona została przy głównym placu targowym grodu, podobnie jak liczne kramy i taberny, pełniące bardzo ważną rolę w ówczesnym handlu. Tutaj krzyżowały się dwa najważniejsze szlaki handlowe Pomorza – lokalna droga prowadząca do grodu w Chmielnie oraz wielki szlak południowy, który biegł dalej – przez Oliwę – aż do Szczecina. Wybór św. Mikołaja na patrona świątyni nie mógł być przypadkowy – kto bardziej pasuje do gdańskiego portu, niż patron żeglarzy, rybaków, podróży morskich, kupców i mieszczan?

DOMINIKANIE PRZEJMUJĄ ŚW. MIKOŁAJA

Modlący się dominikanin. Od czasów średniowiecza w Gdańsku odbywał się co roku jarmark św. Dominika, który ściągał liczne rzesze kupców. W okresie rozkwitu miasta był jednym z najważniejszych tego typu wydarzeń nie tylko w regionie, ale również w całej Rzeczpospolitej.

Kiedy w 1226 r. pogańscy Prusowie napadli na Gdańsk, uszkodzili również romański kościółek św. Mikołaja. Przy okazji odbudowy, świątynia zyskała w 1227 r. nowych gospodarzy – książę pomorski Świętopełk II przekazał budynek dominikanom, którzy dopiero od kilku lat prowadzili działalność w Polsce. Placówka w Gdańsku została założona przy pomocy samego św. Jacka Odrowąża, pierwszego polskiego dominikanina. Co ciekawe, również bazylika św. Mikołaja w Bari została powierzona opiece dominikanów. 

Zakonnicy nie tylko odbudowali kościół, ale również wznieśli nowe zabudowania dla przyszłego klasztoru. W 1308 r. zarówno kościół jak i klasztor zostały zniszczone na skutek niszczycielskiego przejęcia Gdańska przez Krzyżaków. Dzisiaj relikty starego klasztoru, odkryte podczas wykopalisk archeologicznych kilkanaście lat temu, można zwiedzać w Piwnicy Romańskiej (Oddział Muzeum Archeologicznego).

1308 r. oznaczał z jednej strony koniec starego kościoła św. Mikołaja, ale jednocześnie początek nowego rozdziału w historii gdańskich dominikanów.

ŚW. MIKOŁAJ W GOTYCKIEJ SZACIE

Nową, większą bryłę dominikanie zaczęli budować w 1348 r. Kościół był już nieco przesunięty w stosunku do pierwotnego założenia – zakonnicy wykorzystali jednak kilka ostałych się fragmentów dawnego klasztoru, takich jak dolna część charakterystycznej wieży. Całości nadano nową formę gotyku ceglanego, a kościół został trójnawową halą nakrytą dwuspadowym dachem – i ten charakterystyczny kształt św. Mikołaja do dzisiaj jest rozpoznawalny przez gdańszczan i gości miasta.

Jeszcze na dwa elementy architektoniczne kościoła warto zwrócić uwagę. Jego przypory nie są widoczne z ulicy, ponieważ zostały wciągnięte do wnętrza świątyni. Po kolejnych przebudowach (zarówno kościół, jak i klasztor ucierpiały w pożarze z 1423 r.) dodano gwiaździste sklepienie.

KATOLICKA WYSPA W PROTESTANCKIM MORZU

W ciągu kolejnych wieków zarówno kościół, jak i klasztor stanowiły katolicką wyspę w przeważająco protestanckim krajobrazie miasta, i nie obyło się bez drastycznych epizodów w dziejach św. Mikołaja.

Kościół i klasztor dominikanów, fragment tzw. Widoku Sztokholmskiego z około 1600 r.

Kiedy reformacja w triumfalnym pochodzie przeszła przez miasto, dominikanów wygnano z miasta w 1577 r., a sam kościół kilkukrotnie był atakowany przez rozemocjonowany religijnym zapałem tłum. Potrzebna była stanowcza reakcja królewska, aby rok później dominikanie mogli wrócić do swojego gdańskiego przyczółka, i od tamtej pory służyli katolickiej mniejszości i przybywającym do Gdańska kupcom i gościom z Rzeczpospolitej. Polscy władcy odwiedzający Gdańsk byli częstymi gośćmi dominikanów, którzy przyozdabiali kościół kolejnymi fundacjami i dziełami sztuki. Św. Mikołaj, razem z kościołami św. Brygidy i św. Józefa, były jedynymi katolickimi świątyniami w Gdańsku.

W 1686 r. Gaspard de Tende w swoim dziele Relacja historyczna o Polsce zamieści małą wzmiankę:

Przeważająca część mieszkańców Gdańska to luteranie, natomiast pozostali są kalwinistami. Jest tu jedynie kilku katolików i paru anabaptysów. (…) Katolicy mają tu własny kościół, konwent dominikanów, który pełni funkcję parafii dla wszystkich przebywających w mieście. Na przedmieściach znajduje się poza tym siedziba jezuitów oraz siedziba innych zakonników.

Sytuacja zmieniła się w 1718 r., kiedy to Kaplica Królewska stała się głównym kościołem parafialnym katolików.

ZMIERZCH, UPADEK ORAZ POWRÓT

Zmierzch świetności kościoła św. Mikołaja nastąpił w XIX wieku. Podczas epopei wojen napoleońskich stojący przy kościele klasztor niemal doszczętnie spłonął pod naporem rosyjskiej artylerii, a wraz z wycofaniem się francuskich batalionów, Królestwo Pruskie znowu objęło rządy nad Pomorzem, wprowadzając ze sobą nowe porządki. W 1833 r. nastąpiła kasata dominikanów i koniec ich wielowiekowej obecności w św. Mikołaju, chociaż kościół wciąż przez kolejne dekady pełnił funkcję katolickiego kościoła parafialnego.

II wojna światowa, która przyniosła zagładę starego Gdańska, szczęśliwie ominęła kościół św. Mikołaja, który wyszedł z grozy 1945 r. niemal nienaruszony – w przeciwieństwie do całej reszty kościołów miasta. Według jednej legendy, to szczęśliwe ocalenie można przypisać patronatowi biskupa z Miry – żołnierze rosyjscy, pochodzący z kraju gdzie kult św. Mikołaja był szczególnie rozwinięty, mieli z tego powodu zlitować się nad gotyckim kościołem jemu poświęconym.

Tak samo jak w średniowieczu, również po wojnie dominikanie przybyli do Gdańska z południa Polski. Zakonnicy którzy osiedli w mieście po wojnie, przybyli tutaj, podobnie jak pomnik Sobieskiego, ze Lwowa. Chociaż obecnie kościół boryka się z problemami – obecnie jest zamknięty z powodu pękania filarów, posadzki oraz sklepienia – możemy być pewni że przetrwa również te perturbacje, i dalej będzie cieszył mieszkańców i turystów swoją autentycznością i pięknem. 

WYKORZYSTANE ŹRÓDŁA

  • H. Samsonowicz, M.Bogucka: Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbiorowej
  • Historia Gdańska, t. I – pod red. Edmunda Cieślaka
  • Itinera clericorum: Kulturotwórcze i religijne aspekty podróży duchownych: pod red. DanutayQuirini-Popławskiej i Łukasza Burkiewicza
  • J. Friedrich: Gdańskie zabytki architektury do końca XVIII w
  • Święty Mikołaj wskrzeszający trójkę młodzieńców, Lorennzo di Bicci, Florencja, ok. 1435 r – zbiory cyfrowe Metropolitan Museum of Art
  • Fragment obrazu ze św. Mikołajem oraz modlący się dominikanin – bildindex.de 
  • https://gdansk.dominikanie.pl/klasztor/historia/

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: